Kawa z ks. Alim #17

Dziś trochę melancholijnie. Garść luźnych listopadowych refleksji. W kontekście różnych – trudnych wydarzeń mijającego powoli 2020 r., ks. Aleksander staje z pytaniem: „Rozłożyliśmy już rzeczywistość na elementy najprostsze, ale czy przez to lepiej ją rozumiemy?”

***

ks. Aleksander Fedorowicz:
Listopadowe myśli

Język potoczny jest bardzo „prawdziwy”, fundament i tło wszystkich języków naukowych. Jest ręką, która pozwala posługiwać się tamtymi wspaniałymi, precyzyjnymi, bezdusznymi narzędziami. Można sobie pomyśleć maszynę elektryczną, która spełni pracę genialnego fizyka, ale nigdy nie spełni pracy matki, która wychowuje dziecko.

Rzeczy najprostsze są najbardziej niezrozumiałe. Z rzeczy najprostszych najprostszy jest Bóg.

Czas opanowaliśmy, osiodłali zegarami. (…) Czas czterech wymiarów i nic więcej? Nazwano, sklasyfikowano, posłużono się opisem, ale czy zrozumiano? (…)

Mamy jakieś przeczucie niezniszczalności bytu. To, co było, jakoś musi być. A może opanujemy czas, zaczniemy poruszać się po przeszłości i przyszłości, tak jak po teraźniejszości? A może czas zrobi nam jakieś niespodzianki (figle)?

Jesteśmy zamknięci w kuli czasu. Wieczność może jest dużo prostsza sama w sobie i bardziej zrozumiała niż istnienie w czasie. My się stajemy – Bóg jest. Rozłożyliśmy już rzeczywistość na elementy najprostsze, ale czy przez to lepiej ją rozumiemy?

***

Wiele osób w ostatnich miesiącach odeszło do Pana, pozostawiając po sobie nieukojoną pustkę i ból. Życie ks. Aleksandra również nie oszczędzało. Świat lat dziecięcych został brutalnie odebrany mu przez wojnę, nigdy więcej nie zobaczył ukochanego Podola. Śmierć braci… W liście do swojego Ojca w 1949 r. napisał: „Pamiętam, jak byliśmy jeszcze całkiem mali i chodziliśmy z Tatem w pole. Tato wchodził w pszenicę albo żyto na kilkanaście kroków w głąb i patrzył na zboże a my zostawaliśmy na krawędzi na miedzy. Zboże się kołysało, otwierało i zamykało, jak Tato przechodził. – Ja często mam wrażenie, że życie przechodzi, ale nie ginie. To byłoby niegodne Boga, żeby to co stworzył zapadało się w jakąś całkowitą nicość. Myślę, że wszystko to co było, w jakiejś formie dla nas dzisiaj zupełnie nieznanej, będzie. W ogóle tajemnica istnienia i życia jest bardzo dziwna, a my o niej właściwie prawie nic nie wiemy, chociaż sami jesteśmy i żyjemy.”

A w liście z 12 IX 1946 z wdzięcznością  pisał: „Sądzę, że mamy za co Bogu dziękować. To prawda, że życie płynie i mija, i zabiera ze sobą to co kochamy, ale i nas też kiedyś zabierze i wtedy odzyskamy wszystko cośmy stracili. Coraz jaśniej zdaję sobie sprawę z tego, że świat ducha jest tą rzeczywistością, która trwa, a materia jest fundamentem zmienności. Wielki jest Bóg i niepojęty w stworzeniu Swoim. Jakim- że musi być Sam w Sobie?”

2 Replies to “Kawa z ks. Alim #17”

  1. Dziękuję za te słowa. Pan Bóg tak chciał, że teraz codziennie bywam na naszym izabelińskim cmentarzu. Zmierzając w kierunku grobu naszego Bliskiego, ‚musimy’ minąć miejsce spoczynku Ks. Alego. Codziennie tam staję, uśmiecham się do Niego, trwam na modlitwie. Dzisiaj jeszcze bardziej ‚czuję’, że to błogosławieństwo, że Człowiek wierzy, że otrzymał łaskę wiary, bez niej pozostałaby ‚nicość’, a ta doprowadziłaby każdego do czarnej rozpaczy…

Pozostaw odpowiedź Małgorzata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.