Zatrzymać się, pobyć w ciszy…, spotkać…
***
Ks. Aleksander Fedorowicz:
Bez milczenia, bez ciszy, nie będzie ani miłości Boga, ani miłości bliźniego. Bo miłość rozwija się w ciszy zewnętrznej i wewnętrznej. (…)
Można zagadać całą pobożność i Pana Boga, i religię, I wszystko to, co jest najważniejsze — można się tak zarzucić słowami wewnętrznymi, czy zewnętrznymi, zagadać, że będzie tylko nasze gadanie.
A spotkanie z Panem Bogiem dokonuje się w akcie całkowitej wewnętrznej ciszy i oddania się Bogu.
Rzecz jest tak prosta, że nawet jej wyrazić nie można.
To co stanowi istotę naszego spotkania z Bogiem, jest sprawą tak niezłożoną, prostą, pogrążoną w ciszy, że nawet tego wypowiedzieć nie można, tylko można to mieć albo tego nie mieć. Stać przed Bogiem, być Jego własnością, kochać Go.
I wtedy każde słowo przeszkadza. Każde słowo jest niepotrzebne. Bo cóż my mamy do powiedzenia, jeżeli jesteśmy z Nim, w Nim i dla Niego. W łonie Trójcy Przenajświętszej jest chyba jakaś cisza, ogromna cisza, która wszystko mówi. Tam nie ma słów. Jest „Słowo” — jedno, które ogarnia wszystko i wypowiada wszystko.
Laski, 10. II. 1962 r.
Dziękuję za wpis! Co do Pana Boga to jest zrozumiałe, że relację z nim budujemy w ciszy, w dialogu z naszym sumieniem. Ale miłości bliźniego. Czy ksiądz Aleksander jakoś rozwinął tę myśl, jak praktycznie budować relację miłości z bliźnim w ciszy? Cisza w relacji z drugim człowiekiem wydaje się niepokojącą oznaką relacji.
Dziękujemy za komentarz. Zdaje się, że ks. Alemu nie chodziło o ciszę w relacji z drugim człowiekiem w takim prostym przełożeniu. Sam zresztą, będąc stale dla innych, nie milczał, był w nieustannej relacji. Można przypuszczać, że raczej chodziło o tę wewnętrzną ciszę, w której człowiek spotykając się z Bogiem, spotyka się również z samym sobą, oraz – wychodząc z tej ciszy, która daje pokój serca, może budować dobre relacje z innymi.
Pozdrawiamy serdecznie 🙂