Bóg sam w nasze ręce kładzie te dary, które są Boga godne.

Żeby lepiej zrozumieć swój udział we Mszy św…

Ciąg dalszy rozważań Kapłana.

***

ks. A. Fedorowicz

O Mszy św.

Stoimy – mówimy do Niego – Panie, stoimy przed Majestatem Boga.

Wiemy, że człowiek zawsze stoi przed Majestatem Boga, czy o tym pamięta, czy nie pamięta.

W chwili, kiedy jesteśmy przy ołtarzu, kiedy dokonuje się ofiara Pana Jezusa, ten Majestat wydaje się nam jakoś szczególnie bliski, Majestat Ojca Niebieskiego, kiedy Syn składa Mu w ofierze swoje Ciało i Krew. Najwyższy Majestat.

My sobie zdajemy sprawę przed Kim stoimy wtedy.

„Składamy… z otrzymanych od Ciebie darów ofiarę” – to jest takie wzruszające. Tu wyznajemy z pokorą, że my właściwie mamy ręce puste.

Stoimy przed Majestatem, ale cóż my mamy do dania Bogu? Czy te pieniądze, które na ofiarowanie ludzie rzucali na tacę? Nasze wysiłki, nasze prace?

Tak, ale przecież to wszystko nie jest godne takiego wielkiego Majestatu.

Więc „składamy… z otrzymanych od Ciebie darów ofiarę”. Wyznajemy, że to Bóg sam w nasze ręce kładzie te dary, które są Boga godne.

„Z otrzymanych od Ciebie darów ofiarę czystą”, która leży na ołtarzu w tej chwili, na kamieniu ołtarzowym.

Czysta, niepokalana.

Ta odrobina opłatka, ten chleb pszenny.

Już nie chleb, tylko prawdziwy, żywy Chrystus, Jego Ciało, ta Hostia, która tutaj leży w konkrecie jakimś, i ten komunikant, który później przyjmiesz w Komunii św.