Żal za grzechy jest warunkiem spotkania z Bogiem, z Jego przebaczeniem. Może być jednak podszyty pychą. O zgrozo, możemy całe nasze życie żałować za grzechy z własnych egoistycznych pobudek!
Zapraszamy na słowo ks. Alego.
***
ks. A. Fedorowicz
Konferencja o modlitwie
Jeżeli chodzi o skruchę, o żal z powodu naszych słabości i grzechów, to będzie ważne, żeby nie żałować dlatego, że my jesteśmy źli. Bo może być i żal podszyty pychą, miłością własną. Nieraz nie możemy znieść tego, że jesteśmy grzeszni, bo pycha nasza nie może ścierpieć tego, że okazujemy się nędzni. Taki żal nie będzie miał czystych źródeł. Trzeba żałować ze względu na Boga, z miłości dla Niego. Żałować, że rozmijam się z wolą Bożą, że nie robię tego, czego ode mnie żąda. Trzeba żałować przez wzgląd na Boga, a nie przez wzgląd na siebie. Trzeba pokornie, cierpliwie umieć znosić swoją pychę i słabość. Pycha to jest grzech, który się męczy sobą samym. Człowiek pyszny męczy się tym, że jest pyszny i powstaje błędne koło. Taki człowiek ciągle krąży koło siebie i zajmuje się sobą. Niby to bardzo żałuje, bardzo się męczy, bardzo cierpi z powodu swoich słabości, ale to jest ciągłe zajmowanie się sobą. Nie tak! Trzeba o sobie w końcu zapomnieć — no trudno, jestem grzesznikiem, ale chcę Boga kochać. Płaczę nad swoimi grzechami, ale cieszę się tym, że Bóg jest miłosierny, że jest dobry. Ostatecznie chodzi o chwałę Bożą, o to, żeby Bóg był kochany, a nie o to, żebym koniecznie był najlepszy i ja najwięcej Boga kochał. To nie jest ważne, żebym ja więcej Boga kochał od sióstr czy od kogoś innego. Ważne jest to, żeby Bóg był kochany przez was, przeze mnie, przez kogokolwiek, żeby był wielbiony.