Gdy w 2017 roku usłyszałam w izabelińskim kościele zaproszenie do włączenia się w przepisywanie zebranych przed niemal półwieczem przez siostry z Lasek świadectw o ks. Aleksandrze, pomyślałam, że mogłabym…
Ksiądz Fedorowicz nie był mi wtedy jakoś szczególnie bliski, wiedziałam jedynie, że umarł w opinii świętości i zmagał się z problem alkoholowym swoich parafian. Prawdę mówiąc, trochę irytowało mnie to ciągłe mówienie o Jego świętości. Wydawało mi się to nazbyt wyolbrzymione. Jednak jakiś wewnętrzny głos nie dawał mi spokoju i w końcu, przy bliżej nieokreślonej okazji, zgłosiłam się do ks. Ludwika, ówczesnego Prezesa fundacji. Wiele, wiele osób było już wtedy zaangażowanych w przepisywanie świadectw.
Nie będzie przesadą, gdy przyznam, że praktycznie od pierwszego świadectwa, nad którym „wysiedziałam” niemało kwadransów, wiedziałam, że mam do czynienia z Kimś zupełnie wyjątkowym. Z każdym kolejnym przepisanym tekstem rosła moja sympatia i prawdziwe zauroczenie tym, jakim człowiekiem był ksiądz Aleksander. Naprawdę, nie mogłam uwierzyć, że można tak właśnie żyć! Tak prosto, bez cienia sprzeczności między tym co się mówi i jak postępuje. To rzeczywiście była (i jest) świętość, ta zwyczajność w miłości, bez zadęcia…
Jednym z najkrótszych i zarazem najmocniej przemawiających do mnie świadectw o ks. Aleksandrze jest dwuzdaniowe „oświadczenie” (bo jak inaczej to nazwać), złożone przez kogoś, kto nawet nie zechciał się pod nim podpisać (NN). Świadectwo tak proste w swoim przekazie, że nie może nie poruszyć. Tak proste, jak prostym księdzem był On. Szedł, spotkał i oddał. Żadnych emocji, imion, kontekstu. A przecież wyobrażam sobie jak ten napotkany człowiek oponował, bo jakże to ksiądz chce oddać mu swoje skarpety, przecież zima. I jak ksiądz musiał delikatnie ale stanowczo nalegać, przekonywać i w końcu gdzieś tam na drodze do przystanku schylił się i zdjął… Niemało emocji…
Przypomina mi to wiele opisów z Ewangelii – Jezus szedł, uzdrawiał, nauczał, wyrzucał złe duchy. Tłumy się do Niego garnęły. Krótkie, sprawozdawcze niemal stwierdzenia, a tam przecież się działo, kipiało od emocji i uniesień. Taka jest Ewangeliczna miłość. Cicha, skromna i prosta.
Chcielibyśmy, aby dzięki temu blogowi każdy mógł zaprzyjaźnić się z księdzem Alim 🙂 Witamy Ciebie serdecznie i zapraszamy do wspólnej podróży ze świętym Kapłanem.
Fundacja im. Ks. Aleksandra Fedorowicza „Przyjaciele Alego”