„Szpital Onkologiczny – czerwiec 1965, tekst niedokończony” – zapisał ktoś na kopercie pod wierszem.
Pod koniec listopada 1959 r. ks. Aleksander wyczuł w pachwinie powiększony gruczoł. Diagnoza była bezlitosna – nowotwór węzłów chłonnych. Od czerwca 1964 r., czyli na rok przed śmiercią, pobyty kapłana w szpitalu przedłużały się nawet do kilku miesięcy. S. Klara Jaroszyńska wspominała: „… bóle stawały się coraz cięższe. W nocy nie spał. Słyszałam czasem zduszony szept czy jęk. Wsłuchiwałam się. Ksiądz powtarzał: Deo gratias. Deo gratias. (…) Do końca był cierpliwy, pogodny, obiektywny, myślący stale o innych… (…) Raz na przykład weszła do pokoju Księdza jakaś pani, położyła na jego nogach pęk wspaniałych goździków i rozpłakała się. Była to córka chorej, która niedawno umarła. Zmarła była wrogo nastawiona do religii, a po rozmowie z Księdzem zupełnie się odmieniła. ‚Wyrywała się do Boga. Szła z otwartymi rękami na Jego spotkanie.’ – opowiadała płacząc nieznajoma pani.”
Jest takie czekanie, które jest już spotkaniem…
Ks. Jan Twardowski napisał o wierszu: Wiersz pełen dialektyki chrześcijańskiej, harmonii sprzeczności, typowy dla mistycznych przeżyć, jedność wyrastająca ze sprzeczności w stylu św. Pawła: „Niby umierający, a oto żyjemy, niby karani, a nie uśmierceni, niby smutni, a zawsze weseli, niby ubodzy, a wzbogacający wielu, niby nic nie mający, a posiadający wszystko” (2 Kor 6, 9 n).
Paradoks przesyca materię wiersza, rozplątuje sprzeczności, w które uwikłany jest człowiek (…). Właśnie dzięki paradoksowi myśl wynika z własnego przeciwieństwa, nadzieja budzi się na dnie upadku, pogodzone zostaje to, co wydawałoby się nieodwołalnie rozdarte. Sprzeczność sformułowań rozognia miłość ku Bogu, stanowi dowód, że jest On – poza wszelkim rozumowaniem. (…) Proszę o łaskę jednego tylko wiersza, nie chcę żeby wiele z nich po mnie zostało. Najlepiej jeśli będzie tylko jeden — pisał Tomasz Merton.
Łaska jednego tylko wiersza…, tego właśnie wiersza, zapisanego w ostatnich chwilach życia mdlejącą ręką z trudem utrzymującą ołówek.
***
Jest takie czekanie, które już jest spotkaniem.
Jest takie całkowite wyzucie w ubóstwie, które już jest posiadaniem.
Jest taka pustka, która już jest pełnością.
Jest taka ciemność, która już jest światłością.
Jest taka cisza, w której już słyszysz
Niesłyszalnego, Milczącego.
Bracie, który nie wiesz na co czekasz
i trzymasz się kurczowo tego czego sobie nie cenisz,
jak rozbitek trzymający się deski w głębi oceanu.
I nie wiesz co robić z tym co masz,
jeżeli czujesz pustkę wśród gromady,
jeżeli chodzisz po omacku wśród blasków neonów
i łukowych lamp …
Szpital Onkologiczny – czerwiec 1965, tekst niedokończony
***
Wiersz porusza niejedno serce. Poruszył również znaną chrześcijańską wokalistkę Antoninę Krzysztoń, która stworzyła do niego muzykę i w niezwykle wzruszający sposób wykonała ten utwór.
Zachęcamy do odsłuchania:
Prawdziwą ciekawostką jest to, że mama artystki, Barbara Krzysztoń, w 1988 r. ukończyła książkę o ks. Aleksandrze pt. „Ksiądz Ali”, która została w tymże roku wydana przez Instytut Teologiczny Księży Misjonarzy w Krakowie. Istna perełka wiedzy i studium życia naszego ks. Alego. Niestety, trudna do zdobycia 🙁