Wspomnienia s. Klary Jaroszyńskiej #4

***

W kraju dzieciństwa c.d.

A wreszcie pokoje rodziców. Dwa światy, które dzieci miały w sobie połączyć. Kancelaria ojca- świat pracy, interesów, męskich zainteresowań i rozrywek. „Z głównej sieni w domu na lewo wchodziło się do dużego narożnego pokoju ojca. Stąd do równie dużego pokoju – salonu. W pokoju ojca, zwanym kancelarią, w lewym rogu było łóżko, nad nim jakiś nieduży święty obraz. Przed pierwszą wojną światową wisiała tam karabela i dwa pistolety, chyba tureckie. W prawym rogu stał piec kaflowy, pod którym lubiliśmy stać i walczyliśmy o miejsce. W środku pokoju przy ścianie naprzeciw wejścia stało duże biurko, a na nim wiele papierów, kałamarz, pióra, przycisk do papierów, duża kostka soli krystalicznej i wiele drobiazgów. Za biurkiem pod ścianą stała duża półka, a na niej książki. Było ich wiele. szczególniej interesowała nas Historia powszechna wielotomowa, jedna w języku niemieckim, tomy były grube, ciemne i ładnie ilustrowane, i druga polska, o księgach cieńszych, brązowych, za to było ich więcej niż niemieckich i też były bogato i pięknie ilustrowane. Dziś jeszcze, po prawie pięćdziesięciu latach wyraźnie pamiętam wiele tych ilustracji. Ciekawe były grube tomy niemieckie o koniach. Między biurkiem a półką było wąskie przejście, dla nas bardzo cenne.  Co dzień wieczorem przychodzili do ojca na raport dzienny i dyspozycje na dzień następny rządca pan Jan Saładjak, starszy wąsaty Rusin mówiący doskonale po polsku i kilku innych, jak polowy, gumienny i czasem jacyś ważniejsi parobcy. Te raporty wieczorne były dla nas szczególnie ciekawymi i miłymi chwilami. Znaliśmy ludzi, o których się tam mówiło, konie i ich imiona, miejsca i pola, kochaliśmy to wszystko i żyliśmy tym. Pod prawą ścianą stała kasa ogniotrwała i szafa, w której były przybory do robienia nabojów do strzelb myśliwskich: gilzy, czyli łuski kartonowe, śrut, proch, przybitki, miarka do prochu, przyrząd do wkładania przybitek i drugi do wykańczania brzegów łuski. Przy tej robocie nieraz śrut się rozsypywał po podłodze i wpadał do szpary miedzy deskami posadzki. Jedną z zabaw w dzieciństwie było wydłubywanie śrutu z tych szpar.”

Przejażdżka konna w Kamionkach. Ali pierwszy z lewej strony, następnie Olga i Andrzej Fedorowicz, Iza Siemieńska i Tadeusz Fedorowicz.

 A oto pokoje mamy. „Za jadalnym były dwa małe pokoje mamy. Klamka w drzwiach z jadalnego była w kształcie jaja z jasnej miedzi, bardzo ją lubiłem, była śladem dawnych lat. Pierwszy pokój mamy był sypialnią, stało łóżko, biureczko i jeszcze jakieś meble. W środku z sufitu zwisała lampa naftowa z dużą różową staroświecką umbrą obejmującą całą lampę. W tym pokoju szczególnie pamiętam nabożeństwa majowe, które mama z nami odprawiała. Mama mówiła litanię loretańską. Trzy lub czteroletnia Anielcia spóźniała się z odpowiedziami na wezwania litanii. Józia Górska śpiewała pieśni, pamiętam, Zdrowaś Mario, a my nieudolnie staraliśmy się śpiewać za nią.”

cdn.

* S. Klara Jaroszyńska w opisie klebanowskiego dworu wykorzystała wspomnienia ks. Tadeusza Fedorowicza.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.